• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Słowa malowane życiem.

Mój blog będzie dotyczył życia. Znajdują się tu słowa życiowe, o życiu i za życiem.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
24 25 26 27 28 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Wrzesień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Październik 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Luty 2024
  • Wrzesień 2023
  • Czerwiec 2023
  • Luty 2023
  • Listopad 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Maj 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Kwiecień 2021
  • Styczeń 2021
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Listopad 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Maj 2019

Archiwum 18 marca 2025


W pałacu 2 cześć

I nastała cisza, długa, straszna i obezwładniajaca,

Ojciec zaginionej kobiety, nie potrafił mysleć logicznie, krązył jak tygrys w klatce,dzwonił do prawników,  zadręczał pracowników. Niechetnie wracał do domu. Nie potrafił szczerze porozmawiać z żoną.Zbyt dużo było pomiędzy nimi napięć. Czuł że, żona coraz więcej sekretów przed nim ukrywa. Nie ufał jej. Nie rozuniał jej toku myslenia. Byli sobie coraz bardziej obcy. Wiedział,że to zona napędziła mu stracha swymi domysłami i kiepskimi pomysłami oraz oskrażeniami, o to że nie poświecał córce czasu i teraz to nie nadrobi. Skupił się na poszukiwaniach na własną rękę, zdany na własna intuicję, nie na histerię żony. Wiedział, o żonie tyle, że jej nie znał i był gotów teraz poznawać. całą swoją energię poswiecił na odszukaniu córki. na odzyskanie z nią zatraconej więzi. Czuł, że tak powinien, teraz albo nigdy.

Dzwonił do biur detektywistycznych, które cieszyły się najlepszą opinią wśród wyróżnionych w internecie.

Pisał, nawet do jasnowidza. Nie był w stanie czekać. telefon do córki wciąż był poza zasięgiem.

Przepojony emocjami usiłował nawierzyć wszelkie portale społecznościowe, które mogły należeć do jego córki.

Przysiadł przy ogromnym stole, omiótł wzrokiem kącik, w którym lubiła przesuadywać dorosła córka, poczuł jak ciarki przechodzą mu wzdłóż kręgosłupa.

Dzwonił nieznajomy telefon, odebrał po drugim dzownku.

-Witam pana Ryszarda, z tej strony Jasnowidz Krzysztof Konieczny, mam dlka pana informację,które udało mi się zabrac tuz po tym jak pan wysłął do mnie emaila ze zdjeciami córki-odchrząknął i usłyszał ponaglenie w głosie boznesmena.

-No prosze mówić, co wiecie?-zgromił nieznajomego.

-Otóz wasza dorosła córka Irmina nie zaginęła, tylko świetnie się bawi z mężczyznami na plaży Acapulco. Ta zabawa ma charakter prywatny. Nie chce ona podawac danych przyjaciół. Trzeba uszanować decyzję córki i czekać. To samo prosze przekazac pana nerwowej zonie. Nic tu po nas. Prosze o pzresłąnie 6 tysiecy na podane konto w załazcmiku w wysłanym emailu- wyrecytował jasnowidz i natychmiast się rozłączył.

Ryszard poczuł jednocześnie ulgę i rozzcarowanie. Cieszył się,że córka żyje i dobrze się bawi. Ubolewał,że poniekąd stracił jedyne dziecko, które nie ufarodzicom i nie chce nawiazywac kontaktu z rodzicami, skazuja cich na cierpienie i bolejącą tęsknotę.

 

Jak mało wiedział o własnym i jedynym dziecko.Poczuł nienawiść do siebie samego. Przypomniał sobie, że czasami corka lubiła wpadac do jego bira, wóczas korzystała ze służbowego laptopa, z którego on rzadko korzystał. Nagle poczuł przynaglenie, aby sprawdzić odwiedzane przez nią strony oraz namierzyć jej znajomych.

Wiedział,że córka miałajkieskoleżanki od imprezowania, od zakupów, płtykich rozmów o niczym. 

Wiedział,że córka ciągle cośstudiowała, jakies praktyki i staże nic ponadto.

Złapał sie za bolącą głowę i poczuł roczarowanie sobą jako jej ojcem.

Gdzie on był kiedy go Irmina potrzebowała?

 

W pracy przecież był, ciagle gdzieś poza zasięgiem, z biegiem lat prawie nie rozmawiali,mijali się, zajęci włąsnymi myslami, lub zdawkowo rozmawiali przez telefon głownie o pieniądzach i bieżących wydatkach.

Gdyby dalo sie tak cofnąc czas i inaczej przezyć rolę ojca. 

Na to juz jest za póżno, a może nie? Może jest i dla niego szansa.

Obiecał sobie solennie i poprzysiegł,że jesli tylko odzyska córkę, zmieni swoje postępowanie-będzie barzdiej dla dorosłej córki i żony, mniej dla intersów.

Werował strony, które odwiedzałą niegdys córka;biura podrózy, kosmetyczki, zakupy i nic konkretnego. Juz amykał komputer, gdy spojrzałna profil córki na facebooku, doskoczył jak opetany. Zaczął wertowac strony, wnikliwie studiować stare kontakty, mesendżer, szukac wśród znajomych odpowiedzi na niewiadome.

Córka przezornie zamknęła hasłem jakże ważne i bliskie do odszyfrowania tropy.

A, niech to!-zaklął szpetnie.

W myślach snuł kombinacje, brał pod uwagę daty urodzin, imiona nazwiska, ksywki, wszystko nadaremno.

Poczuł zawód i roczarowanie sobą.

 

Raz jeszcze wybrał numer telefonu do dziecka, uslyszał kolejny raz głuchy sygnał.

Uderzył pięścia w stół aż poczuł boleść w okolicah kłykci i nadgarstka.

Najbarzdiej czego nie nawidził to czekac-nigdy nie był cierpliwy.

Teraz kiedy waża się losy jedynaczki, nie mógł i nie chciał tylko czekać.

Policja zbyła zgłoszenie głupim uśmieszkiem-przecież dorosła kobieta ma prawo decydowac sama o sobie.

Nienawidził kpin i znieczulicy. Czuł w  głębi duszy,że córka potrzebuje jego pomocy i wsparcia.

Wynajął ludzi do poszukiwań, ale czy można obcym ufać. 

Nie ufał nikomu, pieniądze wszystkiego pzrecież nie załatwią.

Rozpłąkał sie jak dziecko.

Do jego umysłu zaczeły powracac dawne historie; dziecko zosatwione samo zbyt długo w przedszkolu, gdyby nie telefon od przedszkolanki, pewie zapomniałby o włąsnej córce.

Jego żona znów była na jakimś kursie, zapomniała mu zadzwonić, nie przypomniał,żeto on ma odebrać dziecko z przedszkola.

Babacia pojechała akurat na wycieczkę z innymis eniorami.

Nigdy nie zapomniał widoku, własnego, zapomnainego, przestraszonego dziecka, z oczyma czerwonymi od płaczu i cierpienia.

Wstyd mu było, chciał córce wynagrodzić swoją gafę drogim prezentem, jednak na nic się zdały jego chęci, skoro nie pamiętał o najważniejszym.

 

Był sam, we własnej skorupie bolu i niezrozumienia. On bogaty biznesmen krzyczał jak młokos, nad swoim życiem, nad życiem jedynego dziecka.

Zapłakał jak ojciec i zarazem jak zagubione dziecko.

Nie miał pomysłu, nie chcial sie nikomuz wiezrać, czuł wewnętrzną dumę.

nie będzie się płąszczyl przed nikim i niczym.

Wyjął portfel,w poszukiwaniu wizytówki, nagle z głębi portfela wyturlał się na idelanie czsytą podłogę złoty medalik z Matka Bożą.

Przypadł do maleńkiej blaszki z wizerunkiem Maryji i zaczął się modlić, gorąco i żarliwie , jak jeszcze nigdy dotąd.

Słowa wraz ze łzami płynęły obfitym strumieniem, oszyszczały umysl i udrażniały serce.

W cierpieniu poczuł dziwną bliskość, czyjeś wsparcie, odwrócił sie za siebie ale nikogo nie zauważył.

" Matko Boża, obiecuję Ci solennie,że jeśli odzyskam dziecko, stanę sie inny, rozdam moje bogactwo biednym. 

Tylko spraw, aby wróciła moja jedyna, zagubiona córka. Prosze". Łkał i połykał łzy, szeptał coraz ciszej, nareszcie zachwiał się i zapadł w błogi sen.

Przyśniła mu się irmina w wieku niemowlęcym, przedszkolnym i nareszcie nastoletnim. Próbował dobiec, zatrzymać, utrwalić zmieniajace i umykajace dziecko.

Upajał się mijającymi chwilami, jakże żałował,że pozwolił im umknąć. To co minęło nie dało się zatrzymać, nawet wyobrażnia i pamięć stawała się zawodna.

Oddałby cały majatek, aby znów być młodym i znaleźć czas dla dziecka, które już dzieckiem nie było.

Przebudsził go natarczywy dzwonek w  telefonie.

Odruchowo odebrał ziewajac.

-Rysiek, nasza córka żyje, dobrze się ma, ale nie chce do nas wracać. To sa informacje sprawdzone.Musimy się pogodzić z  jej decyzją i czekac az wróci-krzyczałą zona ryszarda.

-Co ty pleciesz? Nie zamierzam marnować czasu na czekanie. Sam ustalę jej miejsce i ją przywróce do domu. Zrozumiłaś?-wrzeszczał rozjuszony.

-Uspokój się i nie rób nic pochopnego. ja już wysłałam jej sporow iadomości i ona je odczytała i póki co nie odpisuje-głos matce Irminy wyrażał przygnębienie.

-Sam się tym zajmę. twoje ustalenia nic nie wnoszą. Jak chcesz co dobrego zrobić to jedż do niej! Zapłace ci za podróż i jedź szukaj córki. Co masz innego do roboty!-warczał oschle.

-Taki miałam plan, tylko gdzie mam jej szukać? Dzwoniłam do Ambasady w Meksyku zlekceważyli mnie. Irmina jest oosbą dorosłą i sobie zastrzegła kontaktu i nie podaje namiaru na swoje miejsce. Chcę odpocząc od nas. Rozumiesz?-głos Leokadii był wyprany z emocji.

-Kobieto coś ty za matka? Sam się tym zajmę. Ty już nic nie mieszaj! Tak będzie najlepiej! Słyszysz?-odburknął Ryszard.

Biznesmen usłyszał dzwięk odkładanej słuchawki. Poczuł zawód. Zaklał i napij się duszkiem koniaku. Rozglądał się po obszernym, marmurowym wyposażeniu swego biura. Poczuł wielką pustke i bezsens.

Usiadł przy starym laptopie.

Bez namysłu sledził profile córki i policzył,że mloda kobieta od tygodnia nie logowałą się na swoje konto.

Zlecił informatykom ślady logowań i pozostało mu tylko czekać, czego najbardziej nienawidził.

 

 

 

 

Metoda prób i błędów, usiłował dostać się do osobistego konta na facebooku, należącego do Irminy.
Kombinował na wszelkie możliwe sposoby, wymyślał najbardziej prawdopodobne i nieprawdopodobne kombinacje. Bezskutecznie. Był bliski załamania się i poddania.

W takich druzgocących momemntach, weiedział jak się znieczulić; poszedł do barku nalał sobie kolejny kieliszek whisky, pił duszkiem raz za razem, aż poczuł zmęczenie i znużenie.

Położył się na sofie i zamroczony alkoholem,  od razu zasnął przytulony do pozłacanej poduszki.

 

Tymczasem matka Irminy, nareszcie zdobyła numer do Kaśki,dobrej koleżanki Irminy wyprosiła siłą perswazji miejsce pobytu dziewczyny.

-Kasiu, umieramy ze strachu. Powiedz co się dzieję z moją córką!-krzyczała matka.

-Pani Leokadio, prosze mnie zrozumieć , ale nic nie jest Irminie, ona żyje. Ona się zakochała w jakims Piotrze i oszalała i prosiła, aby nic Państwu nie mówić-kobieta sciszyła głos niemal do szeptu.

-To absurd, my umieramy ze strachu, a awy się bawicie naszym kosztem. Tak się nie robi rodzicom i nikomu blsikiemu. Dlaczego Irmina ma wyłączony telefon?-dopytywała kobieta.

-Ona jest zajęta miłością, jest dorosła. To prosiła przekazać. Zabroniła mi komukolwiek o tym wspominać- odpowiedziała z naciskiem

-Nie rozumiem, jak można tak dręczyc psychicznie matke zaginionej?. Ja musze tam pojechać. Podaj mi adres i to już!-drążyła Leokadia.

Zanim zdazyła jeszcze dodac słowa przepełnione gniewem, usłyszała głuchy dżwięk wyłączoneo telefonu.

Poczuła mdłości i gorzki zawód odrzucenia. Bolała ją glowa, mdłości w żoładku nie pozwalały jej dokończyć posiłku.

Miotała się po ogromnym pomieszczeniu, nie miała pomysłu jak odzyskac kontakt z córką.

Zawód odrzucenia i ignorancji uwierał najmocniej, wywoływał poczucie winy i wzmagał stare cierpienie.

Nie rozumiała najbliśzych, nie wiedziała dlaczego jej włąsna córka, nie chce miec kontaktu z własną matką.

-A może coś jej się stało, i nie może odpisac ani odzdwonić?-dumała rozsierdziała ze złości.

Spojrzała znów na telefon, usłyszałą dżwięk nadchodzącej wiadomości, wzgrygnęłą się.

'Ludka, wynająłem detektywów, juz są na miejscu. Irmina jest bezpieczna. Uspokój się"

Leokadia czytała niemal sto razy wysłaną wiadomośc od Ryszarda,czytała raz po raz i nic nie rozumiała, albo nie była w stanie nic pojąć.

Czuła żal i narastajacy niepokój, przeczytana wiadomośc wcale jej nie uspokoiła.

Usiłowała dodzwonić się do męża i natarfiła na głuchy dżwięk, świadczący o braku zasięgu.

Upiła obrzydliwy łyk zimnej kawy i znów wróciła do otartej strony na facebooku.

Nie znosiła siebie za bombardowanie córki, setka tych samych wiadmości, oraz słowa pełne goryczy skierowane do ignorujących ją znajomych córki.

-Kim jest matka dla doroslego dziecka?-pytała siebie wciąż na nowo.

-Kim jest dorosłe dziecko dla matki?-pytanie wciąz domagało sie odpowiedzi.

Przysiadła obok i zaczęłą płakać, szczerze , długo, bezgłosnie.

Dżwięk wysłanych wiadmości na mesendżerze, odwerwał na chwile jej mysli.

-Cześć, tu Anna, zapraszamy Cię na szkolenie, które odbędzie się już za 7 dni. Pan Andrzej Ogórek, będzie prowadził dla Państwa najnowocześniejsze szkolenie dotyczące prowadzenia biznesu i  odnoszenia sukcesu nie tylko w pracy.

Leokadia odetchnęła z dżiwnym niepokojem.

Czuła zarazem tęsknotę i niepokój.

Juz w duchu odliczała dni do planowanego spotkania.

Od ponad roku była zakochana w przedsiębiorcy panu Ogórku, chociaż nigdy nie zdradziłą się przed mężem do swoich słabości i licznych, wstydliwych zakochiwań, miała kilka kolezanek i znajomych z internetu, którym opowiedziałą o przystojnym Andrzeju oraz o nieodwzajemnionej miłosci do niego. Zakładała,że każdy ma jakies wstydliwe sekrety. W świadku biznesowym dość nasłuchała się naoglądała się podczas  spotkań integracyjnych oraz balach, gdzie osoby na wysokich stanowiskach zachowywali się jak zwykli prostacy. Znała panią dyrektor, przykładna matkę, która okazała się nieobliczalna lesbijką czy brata prezesa gustującego w męskich prostytutkach. Znałą grzeszki tych najbogatszych, kazdy wiedział o kazdym, ale niew ypadało wyjawniac cudze niewygodne sekrety.

Zamysliła się. Nie znajdywał radościw  tym bogatym, pełnym przepychu życiu. Była bowiem barzdo samotna i czuła się niekochana przez nikogo. Nie kochała jej córka ani mąż.

Nie odwzajemniał jej uczuć żaden z tych, w których się zadurzyła. Ona tez nie odwzajemniala afektu, tych którzy do niej wzdychali, nie byli w jej typie i zwyczajnie nie byłaby w stanie poczuć uczuć dob tych przecietnych mężczyzn.

Tymczasem Irmina po bardzo długich rozmowach na whatupie, nareszcie spotkała się z Piotrem, sama zapłaciła męzczyżnie za bilet i pobyt all inclusive w hotelu czterogwiadkowym, w sercu Acapulco.

Zakochana Irmina, spragniona, uwagi, czułości  nade wszystko miłości dosłownie oddała się szaleńczej miłosci niemal obcemu mężczyżnie.

Dziewczyna zachwycona spotkaniem, zupełnie straciła poczucie czasu i głowę. Żyła zakochaniem. Piotr jawił się kobiecie jako uosobienie piękna, pożadania i oddania.

Młoda kobieta zatracała się w nowej znajomości. Swojego wybranka zabierałą na nocne kolacje, na dyskoteki, fundowała drogie drinki.

Chodzili po plazy tzrymajac się za ręcę. Wracali u[pojeni miłością i alkoholem do hotelu i tam znów oddawali się sobie bez reszty.

Im bardziej siebie zdobywali, tym bardziej siebie łaknęli, nie potrafili się sobą nasycić.

Nie mieli pojecia, jaka pora dnia, który dzień. Liczyło sieszalone zakochanie.

Kochali się dniem i noca, bez ustanku, z przerwami na lanch i wyjscie do toalety, obydwoje zatracili się, w erupcyjnej w szale namietności.

Nie liczył sie dla nich czas, nie liczyło się miejsce, byli sami dla siebie, oddani, niepohamowani.

Kochali się tak, jakby jutra miało nie być. jakby chcieli sobie odbić wcześniejsze poszukiwania i pragnienia a przede wszystkim bolesną samotnośc i stale rosnące pragnienia, zaspokojenia.

Kochali się wariacką, nigdy niezaspokojoną miłością. Kiedy znów oderwali się od siebie, bo jakiś natarczywy dżwięk w  telefonie, nie pozwalał im zająć sie sobą, na chwile spojrzeli na nieodebrane połączenia i kolejne zignorowane wiadomości. Obydwoje prychnęli na głos i znów zajęli się sobą, stale rosnąca i nigdy niezaspokojoną namietnością.

Nie widzieli świata poza sobą, nie obchodziły ich już piekne piaszczyste, złote plaże , które planowali poznać, głod namietności trzymał ich w  zamknietym pokoju, na uwięzi, spalali się na ołtarzu straceńczej namietności.

Czasem pokojówka zapukała,ktoś z administracji hotelu, wydzwaniał zaniepokojony ich ciszą, sąsiedzi niepokoii sie ich zniknięciem albo zamknięciem, nie reagowali, nikt i nic nie bylo im potrzebne, oprócz siebie samych.

Byli dla siebie całym światem.

Szaleństwo namietnosci odbierał im rozmum i wzmagał zmysły, kochali się raz powoli, a raz szybko, innym razem celebrowali każdy swój dotyk.

Nie potrafili sie oderwać od siebie, ofiary nieplanowanej namiętności.

 Dostrajali się do fal, uderzajacych miarowo o brzeg plaży.

Nie pragneli niczego i nikogo prócz siebie.

Kiedy zmorzył ich wielki i pierwotny głód, przesyceni, zmęczeni sexem, lecz nienasyceni, odetchneli na chwile, by upić ukradkiem łyka wina, by zdezynfekować usta, przemyć usta płynem i znów oddawać się wyuczonym, szalonym ars amandi.

 W tym samym czasie, tysiace kilometrów od córki, rodzice Irminy niemal zamierali z niepokoju i strachu z powodu milczenia, jedynego dziecka, dorosłej kobiety.

 

Ojciec Irminy, uciekał w prace, w spotkania biznesowe, kłócił się z kontrahentami, na których wyładowywał swe niedyspozycje i niepowodzenia osobiste.

-Panie Ryszardzie pana córka dobrze bawi sie w najdroższym hotelu w Acapulco i nie jest sama jest z koleg z Polski niejakim Piotrem. Świetnie się bawią. Mamy nawet kilka fotek. na dowód tego wysyłamy w załączniku klka pikatnych obrazków-zarechotał zatrudniony detektyw.

Ojciec nerwowo odrząknał, wyszedł pobladły ze spotkania biznesowego. Udał sied o swoejj kanciapy i tam dlugo i wnikliwie stidiował kilaknascie fotografii córki skąpo ubranej i wesoło podrygującej na tle pięknych palm i zlotych piasków. Obok kobiety kręcił się przystojny, wysoki męzczyzna wpatrzony w Irminę z niesktywanym uwielbieniem.

Spogladał raz po raz. Nie umiał pojąc jak to możliwe,że jego jeszcze nie tak dawno malutka córka przeobraziła się w zmysłową kobietę po trzydziestece. Co się stało z tymi latami, które za szybko miknęły, tak błyskawicznie przeobraziły jego dziecko z niewinnego smyka w dojrzałą kobietę.

Żałowal tych zmarnowanych lat, w których nie był obecny przy dorastajacej córce. Nie wiedział jak i oczym z dzieckeim rozmawiać. Żywił przekonanae,że wystarczy zapałcić, wcisnąć do ręki pieniądze i w ten sposób mieć z  głowy trudny proces wychowywania.

Spoglądał na drogie sprzety którego teraz osaczały, czuł się głeboko samotny i rozczarowany.

Czego on włąsciwie szukał oprócz zarabania? Szczęścia nie umiał sobie zapewnić. potrafił tylko dobrze prowadzić firmy i dobrze zarzazdać ludżmi.

Wrócił na miejsce spotkania, nie dał po sobie poznaćjak bardzo byłwzburzony i niespokojny.

Zwrocił się do kontrahenta , który usiłował negocjować niekorzystne dla Ryszarda warunki umowy

 

-Panowie dość, nie podpisuję umowy z wami, to jest niekorzystna dla mnie oferta-uniósł sie Ryszard, jego twarz była blada, oczy płonęły gniewem.

-Niech się pan zastanowi, nie będzie więcej pertraktacji, wasze usługi nie sa tyle warte. Dziękuję. Będziecie żalować, że rezygnujecie z naszej długoletniej współpracy- młody biznesmen wstał za biurka, jego przystojna postura wyrażała zażenowanie i rezygnację.

-To pana ostatnie słowo, a zatem żegnam i tak dużo czasu stracilismy przez pana - dopowiedział  Ryszard  i dodał.

- Zakończmy to i na te nic nie warte dyskusje o niczym. Tu trzeba działać, czas to pieniądz-stanowczo dopowiedział biznesmen.

Młody biznesmen wygladał jak zbity z tropu dzieciak, nie wiedział jak nalezy pertraktować z grubymi rybami. Stał w zawieszeniu, brakowało mu doświadzcenia a teraz argumentów

-Chwileczkę, nie skończyłem z Tobą-Ryszerd wszedł w  słowo i zagrodził ciałem wyjście z gabinetu.

-Miałbym dla ciebie świetny interes, ale musisz się postarać- jesteś żonaty, masz dziewczynę?

-Panie Ryszardzie, pan się źle czuję.. no nie mam, miałem -prychnął kontahent.

-Mówię poważnie, będzie dla ciebie płatne zlecenie. Musi pan tu sprowdzić moją całą i zdrową córkę; będziesz jej ochroniarzem, opiekunem, jak zwała tak zwał, zapłacę extra. Prosze usiąść!-głos starszego bzinesmena był pełen determinacji i powagi.

Oniemiały Paweł  Kowalczyk, usiadł na podstawionym krześle i spojrzał podejrzliwie na starszego bizensmena.

Ryszard podał dane hotelu oraz zdjecie zaginionej córki. Uzgodnili wygórowaną cenę.

Młody biznesmen niemal przyklasnął uradowany, kiedy obejrzał wijąca sie w tańcu urocza blondynkę.

Spisali kolejną umowę. Obaj panowie nareszcie szczerze się uściskali.

-Pamiętaj masz jedynie sześć dni na realizację projektu, jeden dzień zwłoki i tracisz zlecenie oraz kasę-zagrzmiał starszy mężczyzna.

Paweł błysnął bladym, sztycznym uśmiechem, złożyl ostatni podpis i niemal w podskokach planował wylot do Meksyku.

 Tymczasem żona Ryszarda, odczytawszy wiadomość od meżą, znów  rozpoczeła nową, dziwną  znajomość z dopiero co poznanym znajomym  na facebooku.

-Jesteś przepiekna, poznajmy się!-pisał nieznajomy.

-Dziękuję, miło z twej strony- odpisała po dłuższym czasie Leokadia.

-Jesteś mężatką?-dopytywał Paweł.

-Samotna jestem, a ty?

-Rozwodzę się, żona mnie wyrzuciła-odpisał.

-To dziwne, co jej takiego zrobiłeś.

-Problem w tym, że nic, nie piję, nie palę, ciężko pracuję.

Rozmowa między Leokadią a Pawłem, nabierała coraz większych rumieńców, kobieta nareszcie poczuła się doceniona, zauważona.

Nieznajomy zapenial kobiecie adorację i uwagę, dokładnie to, czego żonie biznesmena od dawna bardzo brakowało.

Kobieta sprawdziła przenikliwie profil nieznajomego; okazał się młodszy od niej o 6 lat, żonaty z dwójką dzieci, ale bardzo przystojny. Zachwyciło kobietę przenikliwe spojrzenie neiznajomego oraz komplementy, których była spragniona.

Nieznajomy coraz bardziej rozbrajał kobietę, nową energią zaufania, zwierzał się kobiecie ze swojego osobistego życia, nieudanego małżenstwa.

 Leokadia świetnie się odnajdywała w nowej relacji, sprawa córki zeszła na dalszy plan, ponieważ poznała nowego mężczyznę.

Czekała na komplementy od tajemniczego nieznajomego, cieszyły ją niespotykane wyrazy zainteresowania.

Co wieczór a potem przez pól nocy pisała coraz więcej i częściej do nowego kolegi.

Po kilku dniach, znała jego życiorys, relacje z najbliszymi, oraz wrogość ze strony żony i teściów.

Dziwiła się, żonie nowego kolegi,że postanowiła tak po prostu wyrzucić tak dobrego i oddanego ojca dzieci, najpierw z domu a potem z pożycia małżeńskiego.

Leokadia pelnila rolę psychologa, darzyła ogromnym wsparciem i zaufaniem nowego nieznajomego.

Sama niewiele miała do powiedzenia, była nastawiona na słuchanie i przede wszystkim planowała spotkanie z dopiero co poznanym męźczyzną.

Potrzebowali siebie nawzajem; atencji i wsparcia. Dwoje rozbitków uczuciowych, spragnionych przyjazni i odrobiny życzliwości.

Leokadia, jako współwłascicielka kilku firm miała imponujący majątek, Paweł miał tylko marzenia o majatku, sam miał tylko sprawne ręce do pracy i chwciwą na majątek bezrobotną żonę, oraz dwójkę nastoletnich dzieci.

 Chociaż tak od siebie rózni, jednakże poprzez kontakt wirtualny coraz bardziej emocjonalnie bliscy.

Leokadia przede wszystkim słuchała na temat trudnej sytuacji osobistej swojego wirtualnego kolegi.

Nie układało się Pawlowi: była żona gardziła porzuconym mężem, wymagała od niego tylko pieniędzy i zajmowania się dziećmi. Nie było tam dialogu, była pogarda i nienawiść. Dzieci w skonfliktowanym małżeństwie czuły się samotne i głęboko nieszczęśliwe.

Leokadia, cieszyła się, że ma juz dorosła córkę, która co prawda nie wymagała już opieki, była samodzielną osoba, jednakże nigdy nie była przedmiotem aż na taką skalę wojen pomiędzy rodzicami i krewnymi.

Jedynaczka nie była łatwym dzieckiem, ale nie była powodem biedy czy okrutnych oskarżeń, tak jak to było w rozbitej rodzinie Pawła.

Leokadia nigdy nie lubila i nie ceniła rodzin wielodzietnych, kojarzyła je z bieda i patologią. Sama nigdy nie chciała więcej niż jedno dziecko, w  tym wyjątkowym przypadku zgadzała się z mężem.

Walka o czas spędzony z dziećmi, samotność porzuconego małżonka, bardzo rozczulała Leokadię.

Patrząc na zdjęcia młodszego kolegi,musiala przyznać,że urode miał interesująca, mógl sie podobac wielu kobietom. Był ciepły i opiekuńczy, nade wszystko kochał swoje dzieci.

Po cichu kobieta liczyła,że obiecująca znajomośc z nowym wirtualnym kolegą przyczyni się do odkochania się w Andrzeju.

Miała szczerą nadzieję,że dane jej będzie odkochac się od tego, który nie był jej zyczliwy, a czas spędzony z nowym kolegą chocby wirtualnie pzryczyni się do owocnego romansu.

Bardzo liczyła na odskocznię od szarej i smutnej codzienności.

Najczęściej sama inicjowała rozmowy i sama zadawała pytania, łapała się,że coraz częsciej czekała na odpowiedź, myślałą o nowym koledze coraz wiecej, wręcz była zazdrosna o jego zazyłość z byłą żoną..

 

 

W gruncie rzeczy osobliwe problemy czy to rodzinne czy finansowe znajomego stanowiły swoiste igrzyska dla słuchaczki.

Wspólczuła mężczyźnie a zrazem usiłowała wesprzeć kolegę dobrym słowem.

Tymczasem kontakt matki z córką w dalszym ciagu był utrudniony, jednakże była spokojna o córkę. Rozumiała jej wariactwa, ponieważ były do siebie podobne, pragnione rozrywek ale tez osttsecznie skłonne do refleksji.

Wiedziała, że Irmina kocha romanse, rozrywki i zabawy, lecz w każdym tym szaleństwie młoda kobieta zachowywała kontrolowany rozsądek.

Cieszyła się matka z powodu nawet zdawkowego smsa ze strony córki, nigdy nie traciła nadziei,że jeszcze kobiety będa sobie bliskie i oddane.

Wypiła poranną kawę, przeczytała zaległe emaile.

Wzdrygnęła się, i zupelnie zapomniała wstawić się na zapłacony z góry kurs, który miał prowadzić Andrzej.

Przebiegła wzrokiem przeszłany prze Annę email, przeczytała uważnie krótką treść raz a potem kilka razy.

 

'Dnia 14 maja o godzinie 10.00 w siedzibie naszej firmy oddbędzie się spotkanie uczestników  kursu dla przesiebiorców.

Prosimy o zabranie ze soba dowodu osobistego oraz laptopa.

O pyszną kawkę i smaczny poczęstunek zadbamy my sami.

Proszę zabrać ze sobą dobry humor i zarezerwować dla nas cztery godziny.

 

Z poważaniem

 

Anna Majcher''

 

Leokadia poczuła dziwne ukłucie zazdroścci i żalu.

Zapomniała pojechać, chciała klnac na czym świat stoi.

Szybko zalogowała się strone facebooka, gdzie sprawdziła dopiero co nadaną relację.

Jej serce przyśpieszylo, poczuła niemal mdlości i do oczu cisnęły się łzy.

Ujrzała na każdym zdjeciu Andrzeja w eleganckim ganiturze, było mu w nim wybitnie do twarzy.

Wokół mężczyzny krążyły i pozowały bardzo zgrabne wręcz wyuzdane kobiety.

Miało się wrażenie jakby kobiety pragnęły za wzelką cenę zwrócić na siebie uwagę; wydatnym dekoltem, krótką mini, powiększonymi przesadnie ustami, zbyt cienką talią, sztucznymi rzęsami niczym firany lub wszystkimi atutami jednocześnie.

Zaklęła siarczyście, uczucie zazdrości zdawało się być niszcące i porażajace, wywoływalo odruch gniewu i nienawiści.

 Znienawidziła od razu te wszystkie dmuchane lale i Andrzeja wpatrującego się w nie z roziskrzonym wzrokiem.

Nie mogła się nadziwić, iż to wspólcześni mężczyżni nie muszą nic, to kobiety o nich zabiegaja, uwodzą, zdobywają. 

Kobiety same sięgają i zabiegają o mężczyzn.

Mężczyna nie musi nic, wystarczy, że jest, i że łaskawie się zgadza lub nie uwiedzenie.

Wstała od stołu, spojrzała za okno na zewnątrz zimne i deszcowe chmury zapowiadały deszcz i ulewy.

W powietrzu zbierało się napięcie i dawał się odczuć jakiś nieokreślony niepokój.

Wróciła z impetem do biurka, gdyż na telefon docierały co rusz nowe wiadomości.

'Mamo, mam dość tych zdradliwych, interesownych i podłych facetów. Wracam. Brakuje mi pieniedzy. Poprosze o przelew. irmina"

Leokadia, odetchnęła z ulgą, poczuła w sercu nadzieję.

Natychmiast oddzwoniła na wyświetlajacy się obcy numer.

Odpowiedzią stało się gluche echo, dobywające się z  tamtej strony.

Zaklęła. Odpisała." Dziecko, jęsli to ty to zazdwoń!

irminko, wracaj, czekamy. Zazdwoń proszę!. Denerwuję się. Mama"

Wysłała wiadomość na podany numer, zrozumiała, że wiadomośc pomyślnie została wysłana.

W napięciu czekała na rozwój akcji. Jej telefon zamilkł i nie doczekała się od córki odpowiwdzi.

Kobieta znów spojrzała na portale społecznościowe, namierzyła profil jedynej córki, nie było tam żadnych niepokojących informacji ze strony córki.

Wyglądało to tak, jakby młoda kobieta od kilku dnie nie korzystała z internetu, nie logowała się od dobrcch czterech dni.

Co w tym czasie robiła i z kim była i czym się zajmowała?

Przerażenie mieszało się z nadzieją. Nadzieja z czarnymi myslami.

Nie wiedziała jak własciwie postąpić. Policzyła, że z córką nie ma kontaktu właściwie juz ponad trzy tygodnie. 

Cierpiała jak każda kochajaca matka i nie miała pojecia jaki powinien być jej teraz krok.

Nie chciała zaszkodzić, nie chciała uchodzić za niezrównoważaoną histeryczkę , a najmniej nie chciała budzić litości i współczucia.

Obawiała się plotek i pustego ludzkiego gadania, najcieższe były dla niej wścibskie pytania - na które nie miała zamiaru odpowiadać.

Zbliżały się urodziny Leokadi, kobieta najbardziej na swiecie, życzyła sobie odbudowania relacji z córką.

Za oknem mrok: noc powoli przechodzila we wczesny poranek, miasto spało kołysane znośnym wiatrem i opadem z nieba.

Nie mogła zmrózyć oka, obok niej fizycznie tylko obecny był mąż, chrapał niemiłosiernie głośno, budził ją swym niezdrowym pocharkiwaniem.Nie lubiła Ryśka tych dziwnych, na wskroś zwierzęcych odgłosów.

Mąz zył tylko pracą i dla pracy. Kochał swoje biznesy, zył dla zarabiania pieniędzy i firm. Ludzie go mało obchodzili, liczył się zysk. Spotkania biznesowe zawsze miał opanowane i rutynowe. 

Potrafił prowadzic negocjacje niemal z każdym kontrahentem. Umiał grać, potrafił się świetnie zaprezentować, twarz mial zawsze pokerową, nie zdadzajacą żadnych emocji.Sprawiał wrażenie spokojnego i zrównoważonego. O ile dobrze funkcjonował jako biznewsmen, to jako mąz i ojciec nie radziłsobie zupełnie.

To siedziby firmy stały się jego domem i jego miejscem dowodzenia, natomiast wychowywanie córki i rozmowy z żoną stanowiły dla niego bardziej pracę i znacznie wiecej go kosztowały.

Leokadia zdała sobie sprawę,że tak naprawdę usycha z tęsknoty i samotności. Miała swoje przyjaciólki z dawnych lat, ze szkoły, ze studiów.

Pragnęła czegos zupełnie odmiennego;uwagi, atencji ze strony ukochanego, tylko kim on był i gdzie był?

Mężą od dawna nie traktowała w kategoriach wybranka serca, byli ze sobą dla wygody, jako transakcja wiazana, finansowy sojusz.

Nic co dotyczyło przymiotów serca.

Ryszard jedynie potrafił utwardzać żonie wrażliwe serce, aby nie teskniła za dorosłą córka, aby pozwoliła jej żyć własnym życiem, nie panikowała, nie wtracała się.

Choc sam nie potrafił byc dobrym mężem dla swojej zony, córke kochał ponad wszystko, nie było istoty drozszej niz włąsna córka, lecz nie potrafił tego okazywać, prócz płaceniem, przelewami na konto, mało trafnymi poradami.

Światem, który wydawał się bliski biznesmenowi, były jego własne firmy i kontrahenci z którymi miał stabline relacje.

Potrafił dobrze zarabiać, świat pomnażania zysku był najbarzdiej bliski i obliczalny.

Zatracał sie na rzecz firm, kosztem rodziny.

Tymczasem leokadia miła swoje serce , którejak ćma szukało światła.

Już dawno planowałą odzwiedzić Andrzeja Ogórka, pzreczytała u anny na facebooku, że będzie on na jakimś biznesowym ewnncie, posdany nawet adres i godzinę spotkania.

Leokadia poczuła mocne uderzenie serca i jakiś nieznośnyb ścisk w żołądku nie zastanawiajac się wcale wsiadła do swego wysłużonego samochodu jechała niezaproszona spotkac sie z biznesmenem.

Chciała go tylko zobaczyć, droga wiodła prosto, ruch o tej porze był umiarkowany, parła żwawo na miejsce spotkania z coraz bardziej bijacym sercem.

Nim zdazyłą zaprostestowac i skrecić na czas  na zakupy do butiku, po chwili zdała sobie sprawę,że znajduje się nieopodal miejsca spotkania, zdazyła niemal na czas, jakby ktos niewidoczny nią kierował i  chciał, aby ona tu była. Zaparkowała starannie na zwolnionym miejscu, obeszłą swój pojazd ogladajac w szybie własną urodę;piękną, nową mini, czerwona sukienkę do tego czarne szpilki i czarny plaszcz. Wyglądałą bardzo dobrze nie licząc roziskrzonych oczu i potarganych wiatrem  włosów.

Weszłą pewnie, spogladajac na wychodzacych z drogich pojazdó bogato ubranych ludzi biznesu, wnunełą się za nimi do wejscia. Nie czułą sie dobrze, wiedział,że nie jest zaproszona, nikogo tu nie znała, rozgladał sie trwożnie na bogato zdobione stoły, na obcych, pachnacych potem i drogimi perfumami bogaczy, słyszała dolatujace nusne, toczące się wokół rozmowy.

Nic nie rozumiała z zasłyszanej treści. Poczuła,że musi udac sie do ubikacji, żołądek bowiem co rusz skrecał się w supełęk i sięgał do gardła. Nie potrafiła namierzyć toalety, krązyła między pietrami. Na przedostatnim pietrze, dojrzałą znajomą sylwetkę Andrzeja, który szedł żwawo w stronę młodej, ładnej  kobiety, której skape ubranie ukazywało bujne walory kobiece. Przystanęła, czujac w żaołądku pobolewanie i zimne poty.

Para jakby umówiona na spotkanie czym prędzej przecisnęłą się do otwarego pomieszczenia, zostawili otwarte drzwi. Leokadia kroczyła powoli niczym kot, trzymała odpowiedni dystans, nie chciałą aby ją zauwazono. Przysiadła na wolnej ławce, aby uspokoić rozbiegane myśli i bolące serce. Pzrytuliła się do zimnej ściany i tak trwała, pełna niepokoju.

-Dla ciebie byłam gotowa zostawić mojego naarzeczonego, a ty tak odpierdalasz, nic dla ciebie już nie znaczę -łkałą kobieta.

-Przecież to miał być tylko romans lafiryndo. Co ty myślisz, że ja taki powazny przedsiębiorca bedę chciał być  z taka siksą jak ty. Chciałaś tylko sexu, dałaś mi, więc spadaj do żałosnego narzeczonego-grzmiał Ogórek.

-Ale przecież ja się w tobie zakochałam, nie rób mi tego- płaszczyła się dziewczyna.

-Wypierdalaj! takie jak ty, to ja mam na pęczki. Teraz chodze do łożka z takimi dwiema głupimi ale pięknymi  męzatkami, jakie one durne i naiwne, jeszcze przyprawiaja rogi swoim wieśkom, ha-uniósł się mężczyzna.

-Jesteś złym człowiekiem, wiesz-łkałą.

-Oddaj mi pieniadze za te nasze wyjazdy, tak w ciebie inwestowałem, zobacz dzieki mnie stać cię na te ciuchy i urodę i biust. Niedawno byłaś zwykłą szarą myszką. Masz czas do piatku zwrócić mi pięćdziesiąt tysięcy, bo jak nie to wypierdaalsz i twój narzeczony pozna twoje wstydliwe sekrety. Słyszysz!- wył rozsierdziony mężczyzna, w oddali słychac było łkanie.

-Jesteś zły, podły-kwiczała młoda kobieta, pomiędzy spazmami płaczu.

Leokadia siedziała na ławce ściskajac włąsną torebkę do piersi, nie spodziewałą się takiego incydentu. Nie poznawałą tego, do którego wzdychałą parwie dwa lata, o którym tyle bezsennych nocy marzyłą i wzdychała. A dzis odkryła jego prawdziwe oblicze. Poczuła szok i niedowierzenie.

 Otarła spocone policzki, z oddali usłyszała jakieś kotłowanie i piski, po chwili oboje wypadli z gabinetu zajeci tylko sobą, nie zauwazyli ukrytej w kącie kobiety.

-Spierdalaj, zniknij z mojego życia bo pożałujesz! - mężczyzna niemal pluł jadem.

-ja mam wszystko nagrane, dziś to wyślę twojej, bogatej  ukochanej, niech się dowie z kim mieszka-rzosierdziona kobieta nie ustępowała.

Mężczyzna tymczasem z otwarej dłoni uderzył z impetem kobietę w twarz, kobieta się zachwiała i poleciała na ziemię. Oprawca zdazył z powrotem wejśc do otwartego gabinetu zostawoajac pobitą na zimnej posadzce.

 Kobieta łkałą cichoz zbierajac poszarpaną sukienkę, która odkrywała gołe, dorodne piersi odrzuconej.

Kobieta przykryła je rękoma i ocierajac łży z poliuczka rąbkiem tiulu, odeszła bezszelestnie,  w stronę toalety.

Leokadia, chciała pójść tuz za odrzuconą, lecz nie miałą odwagi.

Udala się nieśpiesznie do toalety, z dołu dobiegała wesoła piosenka disco polo.

Weszła do toalety mijając zasmuconą smukłą młoda kobietę, która zdążyłą już poprawić swój nienaganny makijaż i poprawić wyzywajaca kieckę,

 

Leokadia, po raz pierwszy poczuła coś czego nigdy dotąd nie znała i czego nigdy się nie spodziewałą. Poczuła jak dawne zakochanie zamienia się w pogardę. Była wdzieczna losowi,że dane jej było poznać prawdziwe oblicze podłego przedsiębiorcy.

 Przejrzała na oczy, nareszcie poczuła się wolna i wyrozumiała dla siebie. 

Dziękowałą Bogu,żenie ona byłą teraz tą odrzuconą, pokonaną kobietą.\

Teraz sobie przypomniała tę smutną wyysoką brunetką, która do niedawna brylowała u boku Andrzeja,jako jego asytsentka, była na każde jego skinięcie.

Fundował jej roller coaster i uzależniał od siebie a ona głupia parła za nim, bo się zakochała. Leokadia przypomniałą sobie, jak jej wtedy tylekroc razy zazdrościła tego edenu u boku Andzreja, ile razy ona sama łkałą cierpiąc i dokłądnie złożecząc rywalce zaszczytu obcowania przy Andrzeju.

A dziś tej samej kobiecie szczezre wspołczuła.

Życie jednak potrafi wyrównywac rachunki.

Pzryjrzałą się sobie w lustrze, zauwazyłą całkiem łądną, zgrabną kobietę w średnim wieku.

Przejechała czerwona szminką po dużych ustach i rozkosztowałą się satysfakcją, uniosła ku górze pierś i parła dumnie, tanecznym krokiem w stronę swego zaparkowanego pojazdu. W szerokim korytarzu minęła Andzreja Ogórka z inną zgrabną jeszcze młodszą kobietą, która daremnie wdzięczyłą się do mężczyzny, tymczasem Andrzej rzucaił pożadliwe spojrzenie w stronę przemykajacej Leokadii.

 

Leokadia poczuła się dziwnie zmeczona i znuzona widząc przepychjące się tłumu na parkiecie i czujac zapach lejacego się szampana i te puste rozmowy o niczym.

Po raz pierwszy, uśmiechnęłą się szczerze i głośno do bezimiennego tłumu.

Tymczasem, bez wcześniejszego uprzedzenia usłyszałą przerażliwy huk, do wtóru nieludzko brzmiących krzyków i panicznego przerażenia.

Z wielkim impetem z najwyższego piętra luksusowej willi, wprost w dopiero co zwolnienie miejsce na parkiecie, upadła odrzucona kobieta. Ta sama, która pokochała głupią jak ona nieodwzajemnioną miłością niewdzięcznego Ogórka.

Teraz lezała pół naga w kałuży  włąsnej krwi. Wokól niej napierał chaotyczny tłum, dojrzała zupełnei obojętną a raczej kpiaca postawę Andrzeja, któy z wyższością spogladał na martwą była kochankę.

Bez słowa wyszła, tłumiąc bolesny szok, trzęsłą się na całym ciele, przez nikogo nie zauważona wyszła na zimne powietrze. Weszła do samochodu i daremnie usiłowałą uspokoić, targajaca nią skrajne emocje. Siedziałą długo nad kierwonicą i szlochała w samotności, az wypłakała wszystkie łzy. Teraz dopiero  zatęskniłą za swoim zwykłym, przewidywalnym życiem a najbardziej za ukochaną córką.

Miała mimo to dobre przeczucie, czuła, że spotka ją wreszcie coś dobrego, na co tak długo czekała.

Nie chciałą deptac pos woim szcęścia, psotanowiłą uczcić to co ma, i za to winna być wdzięczna.

Odrzuciła bolesne myśli i parłą pzred siebie, do domu.

Nie myliła się po powrocie, nowa sprzątaczka pani Czesia przygotowała dla swej pani gorąca kąpiel i zaścieliła łożko.

Kobieta bez słowa oddałą się relaksowi i poczułą błogie uczcucie zmęzcenia i potrzebę snu

Jednakże kiedy Leokadia usiłowała zasnąć, juz niemal była pewna odpłynięcia w ramiona Orfeusza, nagle dojrzała na wyświetlaczu wiadomości od córki, pisała na mesendżerze.

Leokadia doskoczyła do smartfona, odlożonego na nocym stoliku.

"Mamo, faceci sa do kitu. Nie sa nic warci, my kobiety tracimy dla nich głowe, ubóstwiamy ich, a oni nie mają za grosz wdzięczności. Nienawidze ich. Dlaczego tak musi być?"

 Leokadia przeczytała jednym tchem. Usiłowała oddźwonić, lecz głuchy dżwiek udaremnił rozmowe.

 

 'To niestety prawda Irminko, gdzie jesteś? daj mi znać! martwię się! kiedy do nas wrócisz?"

Jakże w tym momencie doskonale rozumiałą swoją ukochaną córke i jakże mocno pragnęłą ją przytulić całym sercem.

Matka natychmiast wysłała do córki, ponaglajaca wiadomość.

I juz do końca trwania długiej nocy, nie była w stanie zasnąć.

Myslała o swoich byłych chłopakach, o glupich zakochaniach, o nieodwzajemnionych uczuciach-było tego bardzo wiele musiała z bolem przyznać.

Tych nietrafionych strzał amora, było zbyt dużo, tego była nazbyt pewna do tego musiała się przyznać ze smutkiem i goryczą.

 Udała sie po mocne środki nasenne, pragnęła zapaśc w mocny sen, aby nie pamietać o cierpieniu, o braku miłości.

Chciała zasnąc i obudzić się do czasu kiedy Irmina byłą małą córeczką w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, kiedy razem gotowały naleśniki, oglądały bajki w telewizji, spacerowały po plaży, marzyły.

Tego beztroskiego czasu nigdy nie odzyska, żalowała teraz z całej swej mocy, iz wtedy nie dawała jako matka więcej siebie jedynaczce.

Żałowałą tego, iz wtedy wybierała wygode, luksus, zabawy z koleżankami niz bycie przy dziecku.

Zatrudniała nianie, kucharki, a sama stale czegos szukała, a to uznania, nowych kursów, kariery, więcej pieniędzy, przyjaciól, podrózy, wrażeń.

Ciagle była glodna, nienasycona i boleśnie neispełniona. Nic nie poczulą do kolegi  Pawłą. Nie była szczęsliwie w nikim zakochania.Była szczęsliwa,że nie jest juz zakochana. Przeszło jej, jak ręką odjął.

Córeczkę kochała, ale nie potrafiła byc tylko matką, ta rola choc cieszyła oczy, jednak uwierała swoją  codziennością i niespełnieniem.

Niewesołe mysli i uczucia w koncu nad ranem przyniosły kobiecie mocny i jakże potrzebny sen.

Śniła o dawnych czasach, o miłostkach zakończonych, nieskończonych, o uczuciach zranionych, o tych licznych chlopakach, którzy gościli w jej sercu, krócej bądź dłużej.

Obudziłą się kiedy wiosenne słońce juz weszło nieproszone przez rolety jej sypialni, w duzym domu nie było nikogo, prócz nowej sprzątaczki, pani Czesi, którą zatrudnił jej mąż.

-Wyspała się pani?-spytała nowozatrudniona, dyskretnie ścierajac kurze z licznych szafek, ustawionych gustownie w sypialni kobiety.

-Tak, ale jeszcze chciałabym pospać, a  co się dzieje?-spytala ziewając.

-Od wczoraj pracuję u was, Rysiek mnie zatrudnił. To dobry chłop, chciał panią odciążyć-urwała nagle wpatrując się w smutne oblicze leżacej.

-A skąd się znacie z Ryskiem?-chciała wiedzieć.

-To, moj stary znajomy. Chodziliśmy razem do szkoły-dodała Czesia, opróżniając kosz na śmieci.

Tymczasem Lekadia spojrzała krytycznie na nieco zniszczona kobietę,w wieku nieokreślonym.

Kobiety były niemal w  podobnym wieku, lecz rózniło je bardzo wiele;począwszy od wygladu, pracy i zainteresowań.

Nie przepadała za towarzystwem ludzi, którzy byli wścibscy z natury, którzy bardziej żyli cudzymi problemami, którzy byli obyci w podglądaniu nie swoich spraw.

Pani Czesia była zażywną kobietą po pięćdziesiatce, lubiła sensacje, była kopalnią wiedzy o innych.

Leokadia, nie poczuła do kobiety sympatii, chciała ukryć sie przed całym światem, odgrodzić od świata.

Chciała zasnąć, obudzić się w lepszej rzeczywistości.

Nie dane jej było zasnąć, gdyż od probu rozległ sie rwetest.

 -Chciałam pani powiedzieć, że Rysiek dzwonił, wasza córka wraca do domu. Nie cieszysz się pani?O juz jest!-uśmiechnęła się pomoc domowa.

 Leokadia, natychmiast się przebudziła, była pewna ,że znów zapadłą w sen i ta widomośc jest niczym marzenie senne.

 Z sercem bijącym pobiegła do drzwi, gdzie córka z pomocą szofera wnosiła liczne walizki.

Kobiety padły sobie w ramiona, ściskały się dlugo i serdecznie, każda z kobiet nie potrafiła przestać wyrażać wdzięzcności, jakby dopiero teraz się dowiedziały,że sa sobie tak bliskie.

Mierzyły się bez słowa, Irmina dostrzegła zmęczenie i nowe bruzdy na twarzy matki.

Córka matce wydawała się dużo szczuplejsza i jakby wycieńczona wciąż młodym życiem.

Pani Czesia, pierwsza odzyskała mowę, jęła tulić przybyłą.

-Dziewczyno ja cię pamiętam jako małe dziecko, a ty ju z taka dojrzałą kobieta. Chodżcie napijcie sie kawy!-gospodyni wyreczyła wzruszone kobiety.

Szofer zaś  pożegnał się o cichu i wybiegł, szybciej niż się pojawił.

-Mamo, wybacz mi, ale u mnie dużo się działo. Nie mam siły sie tlumaczyć! pójde tylko wziąć prysznic-Irmina odpowiedziała na niezadane pytania i szybko odmaszerowała w stronę swoich waliz, gdzie wydobywszy kosmetyczkę udała się do ogromnej łazienki.

Leokadia po raz pierwszy poczuła niewysłowioną wdzięczność i radość.

Była szczęsliwa z powodu niespodziewanego spotkania.

Zamówiła najlepsze danie z restauracji, lody truskawkowe.

I czekała na córkę w kuchni z parujaca kawą. Czesława pobiegła do pokoju córki, aby dokończyć sprzątanie i wietrzenie pomieszczenia.

Wrociła po kilku kwadransach, akurat gdy pyszne smakołyki były już przygotowane do spożycia.

Młoda kobieta dosiadła się do matki, zanim skosztowała wybornej sałątki, uderzyła w płacz.

-Mamo zawiodlam się na tych facetach, oni nic nie są warci. Byłam taka głupia, że dla nich traciłam serce, rozum i zapał. To taka słąba i żałosna płeć! -szlochała młodsza z kobiet.

Leokadia dotknęła dłońmi drzące ramiona córki i nalała świeżej kawy do porcelanowej filiżanki córki.

-Taka byłam głupia, wydałam dla tego drania Piotra tyle pieniędzy, spełniałam wszystkie jego zachcianki a on mi na końcutak sie odwdzięczył-kobirta szlochała niczym zranione dziecko.

 -Dobrze cię rozumiem. Wygadaj się będzie Ci lżej!-ponaglała matka.

-I wiesz co mi ten Piotr napisał,żebym usunełą jego numer, bo on tak zrobi na pewno i zniknął. Rano jak się obudziłam jego nie było. Zniknęła moja biżuteria i wszystkie moje pieniądze z konta. Ja mu tak ugfałm, zakochałam się, a on mnie wykorzystał!-irmina uderzyła w płacz, a jej krzyk niós się echem po olbrzymim pałacu.

Na korytarzu pani Czesia czekała ze ściereczkami w ręku i wyłapywała każde zasłyszane słowa. Lubiła sensacje, dla niej ten dzień był wyjątkowo udany. Będzie miała o czym rozmwiać z wścibskimi sąsiadkami.

Tymczasem Irmina uderzyła w płacz, cierpiała z powodu złamanego serca. Nienawisziłą i zrazem kochala Piotra. Zła była na siebie,że pozwoliła się tak zmanipulować, że dała sie tak omotać zwykłemu oszyustowi.

Straciła nie tylko pieniądze, czas, straciła najbarzdiej zaufanie i wiare w miłość.

Gdyby mozna było cofnąć czas i nie powolić się tak niechcianemu uczcuciu rozwinąć.

Było jej wstyd i żal siebie samej.

Leokadia słuchała zwierzeń córki i zdała sobie boelsnie sprawę,że niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Matka irminy miała wiecej takich wstydliwych sekretów do ukrycia.

Nie lubiła się zwierzać, słuchała córki z dziwnym przekonaniem,że ona sama najparwdopodobniej tak samo by postepowała.

Irmina była więcej niz rozczarowana osoba Piotra. Kobieta była pewna,że nie była obojetna męźczyżnie- nie można udawać zauroczenia i czy jawnego zainteresowania.

Mężczyzna do tej pory dzielnie kobiecie towarzyszył;, zwiedzał z nią egzotyczne kraje, opalał się bezwstydnie w samych bokserkach na malowniczych plażach, bawił się w klubach. Zawsze jednak na jej koszt.

Co się dzieje ze współczesnymi męzczyznami?

Gdzie ich poczucie honoru?

Ewaluowało. Obecni mężczyzni stali się aż tak nowocześni, że zbędni kobietom. Kobiety przejęły ich rolę, potrafią nwet lepiej zarabiać, maja przyjaciółki, swoje limuzyny, właane firmy, pasje oraz wlasne zdanie i nawet włąsne nazwisko. Kobiety zdały sobie sprawe, że mężczyżni powodują w ich życiu wyłązcnie ból, rozczarowanie  i niepotrzebne cierpienie.

Lepiej im będzie bez nich, one same zaradne, przedsiębiorcze, wcale do szczęscia nie potrzebują mężczyzn, którzy sa niczym wagoniki.

Kobiety patrzyły ku sobie tak rózne a jednak niemal identyczne w bółu, ciepieniu, w poczuciu honoru i miłości włąsnej.

Nie miały najmniejszej wątliwości, czego one najbardziej potrzebują, siebie nawzajem. Wzajemnego wsparcia. Kto lepiej zrozumie kobietę po przejściach nikt inny jak druga podobnie doświadczona przez los ukochana matka, także kobieta.

 

 

 

 

-

 

 

 

 

 

18 marca 2025   Dodaj komentarz
w pałacu  
Maksymilian1 | Blogi