Wiersze dedykowane
'Tylko miłosci nie ma"
Czym jest ta nieboska ziemia?
tu placz, konanie się nie zmienia
rozpacz rozdziera serca czułe
powstanie żywota rodzi bóle.
Jak mgła co osłania jutrzenkę
jak ksiezyc co wyraża tęsknotę
jak łza co uchodzi z niewyznania
i żrenica, która strzeże sekretu
Nie ma miłości na tej ziemi
upojeni cierniem zakochania
ogłupieni żadzą posiadania
Ciała co do grzechu skłania
Jest cierpienie, które mieszka
waletuje dusza w szkle i cieniach
w grobach niepobielanych i nocy
Miłośc jedynie w Niebie nabiera mocy
"Zmarli"
Żyjecie w Niebie już na zawsze
a my nigdy żywi nie byliśmy
żywimy do żywego nienawiść
pogardę i uporczywą obojętność
Żywi, to ci co rozdają miłość
którzy nie czekajac rozdają
tęczę, która płacze po deszcu
chleb, co wypieka iskra dobra
Żywi nie żyją na cmenatrzu
oni przechadzają przed nami
torują rosę, gubią białe piórka
kojąc żal, jasnym spojrzeniem
A my na łez padole czekamy
na gwiazdkę czystą, promienną
na łunę szczęscia i mamonę złota
Na inne życie, które nie przemija
"Eluniu dla Ciebie"
Powiadałaś, czy z nami i bez nas,
noce i dnie jednakowo się toczą.
Bez Ciebie świat przestał się toczyć,
staczamy się my pochyleni i sami.
Dokąd odeszłaś duszo przeczysta,
tak nagle przez Boga poproszona?
My uboźsi i odarci o Twoją obecność,
płaczemy, wspominamy Twój czas.
Ty, która umiałaś łze otrzeć z policzka
nieutulone serca pokornie przytulić,
Przejąć się nieswoją niedolą i łkać
po cichu żarliwe modlitwy kierować.
Wesel się z góry, otuchę nam nieś,
przyjdź we śnie, z pieśnią na ustach.
z poezją z Niebios i z melodią Chopina,
Z uśmiechem najszczerszym z serca.
Opowiedz o Elizjum, o Edenie, o Niebie,
o mieszkaniu wybranym przez Ciebie.
Przeznanych Ci tryumfach nieziemskich,
Ty, która stoisz na podium Niebieskim.
"Wujciu Stasiu""
Żyjesz teraz bardziej i więcej
Nie potrzebne Ci nasze wieńce
Zaznajesz uczty wysłowionej
Schorowanym sercem okupionej
Badź pozdrowiony wujciu Stasiu!
Nie jestes sam, sa z Toba Nasi
Radują się Ci, co na Ciebie czekali
Bedniejsi, Ci co bez Ciebie zostali
Z kim Ty tańczysz poranną zorzą?
Czy blaskiem tęcz mozaiki tworzysz?
Z kim wyspiewujesz hymny pochwalne?
Dla kogo zrywasz pozłacane tulipany?
Badź pozdrowiony wujciu Stasiu!
Nie jestes sam, sa z Toba Nasi
Radują się Ci, co na Ciebie czekali
Ubodzy, Ci co z Tobą nie pozostali
O czym cykają wieczorem swierszcze?
Poczytujecie sobie ziemskie wiersze?
Czym Obsadzacie Niebiańskie ogrody?
Czy na wieki zaznajacie błogiej pogody?
Badź pozdrowiony wujciu Stasiu!
Nie jestes sam, sa z Toba Nasi
Radują się Ci, co na Ciebie czekali
Bedniejsi, Ci co z Tobą nie zostali
My tęsknimy, czekamy i nic nie mamy
Pocieszaj nas i wspomnaj nas czasami
W sercach naszych Wujciu pozostaniesz
Chwilę trwa rozstanie i znów się spotkamy
"Pod osłona nocy"
Pod osłona nocą przechadza, sie śmierć
Choć niewidoczna, nieznajoma i nieodgadniona
Wprasza, się jak Intruz na randkę w ciemno
Do tych co śpią lekkim snem czekając na cud
Śmierć spaceruje niczym babcia w kapciach
Barwami niebosklonu, wschodem słońca
Jak mgła rozpraszana promykiem zorzy
Jak światło dla zblakanych wędrowców
A może śmierć nie żyje bo sama umarła?
Przeżyła, sama się zabiła i odeszła na zawsze
Wcisnieta między bajkami, zasnęła na amen
Życie i smierć- niewiadome, bez kresu i startu