wiersze rozmaite
"Wspominam'
Pamietam Ciebie skrytu w polu wietrze.
Czy są tam snosnowe bory i łąki jeszcze.
Słońcem złocone kaczeńce,potoki bystre.
Słowa pełne otuchy, gesty czułe i czyste
Nie masz tych chmur co niosły powiew.
Słońca promieni brak co muskały smiech
Majowy gaj drżał ciepłem i echem ciał.
Tamten czas rozrtaczał czar tęczą barw.
Chwytasz w dłonie wyblakłe wspomnienia.
Do serca tulisz łzawe nocą westchnienia.
Nie ma ciebie, którys połykał mój wzrok.
Ciebie,który mamiłes zmysły w blogi ton.
Nie ma tych obłoków co tańczyły razem.
Brak twoich wspomnień i wielkich zdań.
Ciebie juz nie ma, swiat toczy się sam.
Sercem malowany obraz z rozbitych ram.
"Za Twoje Chryste konanie...
Chrystusie, codzień grzechami biczowany.
Ludzkimi wystepkami po Twarzy smagany.
Post wielki,Krzyźową drogę i Gorzkie żale.
Niewdzięczny lud nie przeżywa już wacale
Upadasz po to by byc bliżej grzesznika.
Ty Miłosc hojnie rozdajesz, lud Cie unika.
Dzis nie ociera łez wspołczesna Weronika
Brakuje swiętego Szymona,Ty sam utykasz
Kroczysz przy nas Zbawicielu obnażany.
Do niewiernego otwierasz Boskie ramię
Codzień z miłosci umierasz Ty za mnie
Lud występny zadaje Bogu bolesne rany.
Po cichu, niewidzialny Ofiarujesz siebie.
Karmisz,poisz nas dobrocią żywy Chlebie.
Jestes gdy trwam w rozpaczy i potrzebie.
Pragniemy żyć z Tobą w miłosci, w Niebie.
"Nie odeszłas"
Nie odeszłas, jestes przy nas bardziej,bliżej.
Jakbys dopiero tuż zamieszkała lecz ciszej.
Wiatr w Twoj obecnosci cichnie wsłuchany.
Uschły storczyk przy Tobie zakwita barwnie.
Zabierzcie rozpustne wesela i puste bale.
Zbytki doczesne nie przydadzą się wcale.
Nie składajcie sobie nawzajem wieczerzy
W uczciwą przysługę innych nie uwierzę.
Żywot upływa i nic juz nie jest takie same
Pojmuje ten, kto odprowadzał swą mamę.
Dzis szloch w duszy ukojenie zna czyste.
Gwiazdy bliżej lsnią i niebo mniej mgliste.
Ptaki ckliwie ćwierkają tam gdzie bywałas.
Motyle całują pąki, które w bółu sadzałas.
Zwierzyna tęskni i wyczekuję Cie jeszcze.
Ciepły usmiech słońca swiadczy, że Jestes
'Smagani życzeniami"
Życzenia niech popłyną z szczerego serca .
I już nie zaznamy wsród ludu chłodu cienia
Siegamy myslą do gwiazd i słyszymy trwanie.
Zgłebiamy duszą nieboskłon,tchnąc wybranie.
Życzmy innym tego co dla siebie pragniemy.
A wtedy i my żywi do życzen powstaniemy
Niesmy pociechę utkaną ze złotej dobroci.
Nie patrzmy wilkiem,wyzbyjmy sie złosci..
Życzyłbys aby w człowieku widzieć duszę.
Widzieć czy jego serce nie zrywają katusze.
Wiedziec czy jego słowa nie trącą fałszem.
Odróżnić skryte zło od dobra już na zawsze.
Życzyłbys aby wsród bezdusznego tłumu.
Nie stracic człowieczeństwa ani rozumu.
A gdy skazany zostaniesz za życzliwosć.
Zostawisz po sobie niesmiertelną milosc..
"Nie zaznamy.."'
Pozbaw mnie mętnej goryczy i żalu,
Dodaj memu sercu miłującego żaru.
Niech już nie płacze i nie rozpaczam.
Sięgam swiatła gór i się nie staczam.
Gorzkie łzy znaczą się kolorem tęczy.
Żaden uraz,skowyt mnie nie zmęczy.
Wiatr rozwieje troski co duszy ciazyły
Słońce otuli mysli promieniem żywym
Opadnie mgła co okryła ranne zorza.
Powstaną lasy, szmaragdowe morza
Zatańczą źdźbła traw,fale złotych zbóż.
I suchy chwast uzyska czar piwoni,róż.
Osuszę złe cierpienie wilgotnych rzęs.
Bóle, frasunki przekuję w daleki sens.
Gwiazdy zaswiecą w ciemnosci dusz.
Nie zaznamy otchłani mroku nigdy już.
"Gdzie miłosc?"
Gdzie skryła się miłosc obiecana?
Dostrzegasz tęskny smutek zadany.
Gdzie radosc i czułosc namalowana?
Nie masz uczuć, została w sercu rana.
Czy przychodzi miłosc i czy powraca?
Czy jest dzikim zmysłem co się zatraca.
Miłosc z twoich marzeń kłamie jak z nut.
Ocieka twym płaczem i karmi twój trud.
Nie znam miłosci bo jej głupcy brawo biją.
Piesni fałszywe składają jej i na umór piją
Idą na szafot ci co niesli jej ciche wyznanie
Wierzysz ty w miłosc którą nie zastaniesz?.
Tłamsisz ją w swej duszy i wołasz o więcej.
Zamiast spełnienia, rozpaczasz ty czesciej.
Nie czekaj na miłosc bo ona o tobie pamięta.
Nadejdzie i zostanie Nieskończona i Swieta.
"Dokąd zmierza życie bez celu?"
Dokąd zmierza życie bez celu kniei?
Niedoli losu jakiego inni by nie chcieli.
Tobie dane są udręki i niespełnienia.
Nic nie znaczą twoje skryte życzenia.
Nie masz nic prócz mysli poddanych.
Wiatrem słów nikczemnie nadawanych.
Błyskawicą ognia porywu zgniewanych,
Chmurą zachodu,deszczem spłakanych
Jak żyć gdy nadzieja do drzwi nie puka?
Jak snić gdy sny odnoszą się do łkań?
Jak gnać gdy cel oddala i umyka w dal?
Jak trwać gdy utrwala się fałszywy takt?
Życie rozwiewaj smutki i uciechy w raz.
By trafiło do rąk obu,po równo i na czas.
By ci co rozpoczynają wędrówki szlak.
Nie żałowali gdy nastąpi wyprawy kres.
"By żyć się dało"
Pozwól o kruche życie być znosne.
By trwanie nie było żalem zasobne.
By inni nie szydzili z nas słabszych.
By my opuszczeni, nie czuli się sami
Życie ty się przytrafiasz bez pytania.
Bez zgody, bez zapowiedzi zesłania.
Zmiłuj się o życie i ratuj duszę całą.
By wypatrywania kresu nie chciało.
Przemija niezwłocznie to co najmilsze.
Lichy żywot tego co sercu najbliższe.
Gorycz rozsiada się zawsze za długo.
Stajesz się dla poniżeń wiernym sługą
Nadziejo wskazuj swiatełko w tunelu.
Motyle rozsyłajcie wiarę przyjaciołom.
Słowiki przynoscie trele bliskie duszy
Wiatry wskazujcie dobry bieg podróży
"Niech przeminie"
Niechaj przeminie to co gnębi i boli.
Tak, czas przeszły wybija dla niedoli
Co nam zabierało pociechę i nadzieję.
Niechaj płacz z cierpienia się zasmieje.
Przemijaj przykra chwilo pełna strachu.
I nie zostawiaj po sobie ni rysy ni znaku.
Uciekaj smutny i gorzki cieniu z obiegu.
Rozpacz padnij na kolana w przedbiegu,
Cofnij się naprzykrzające złe zdarzenie.
Płyń rzeko łez tam gdzie lgną życzenia.
Tam gdzie przykrosci z pokora są obce.
Gdzie zbytki opływają w złote surowce.
Niech żywot każdego,drugą stronę ma
Nie po równo lecz hojnie monetę poda.
Bo to co przemija już nigdy nie powraca.
I radosc i smutek swe znaczenie stracą.
' Do Matki naszej"
Do Matki wszelkich sierot i wdów.
Do Matki po pociechę trwamy znów.
Ona jest najbardziej nasza a my Jej.
Piękna,cicha, dobra-zaufać Jej chciej.
Gdy łkań zdrój nie dawał sercu drgać.
Gdy zamiast spokoju, żal się wkradł.
Gdy gniew rozumowi postradał mowę
Gdy złe mysli rozrywały zbolały głowę,
Nie opuszczaj nas Matko my słudzy Twoi.
Nic nie zdołamy bez Twej Nieskalanej Zbroi
Daj nam odwagę istnieć godnie, na trzeżwo.
Posłuchaj naszych błagań,kornych wezwań.
Spraw by dla każdego starczyło serca Matki
By nikt nie zaznał opuszczenia i niedostatku.
Spraw by życie nie znaczyło się cierpieniem.
I by moje i twoje istnienie nie było nadaremne.
'Wyrwę iskrę nadziei"
Snuli odebrać nadzieję, smutek rozdawali .
Szydzili, kłamali,czystą rozpacz zadawali.
Z oczu łzy po twarzy mkną,ludzka zasługa.
Udawane współczucie, wam szczera obłuda
Wbrew złym sądom,gnam, pieszo,samotnie.
Wyrywam dla siebie słowa otuchy stokrotnie.
Walczę z wiatrami, wsród ulewnych deszczy,
Znoszę ciosy gdy chmurny głos zło wieszczy.
Podnoszę się rychlej z upadku by dalej gnać,
By z okowów pokonania swiatłe ziarno siać.
Pod rękę z losem nieprzychylnym toczę spór
Dźwigam na opadłych piersiach tułaczy trud.
Księżyc bezradny chce o cos spytać jeszcze .
W milczeniu nasłuchuję cykania swierszczy.
Co to miłosc? Słowo to każde serce zajmuje.
Miłosc jest tym czego wsród ludzi brakuje.
" Do stołu zasiedli..:"
Do stołu goscie zasiedli a jednak nie razem.
Niegdys sobie bliscy, dzis przybyli z urazem.
Zjadają dania zubożałe ze smaku i godnosci
A dusza rwie się nikczemnie ku goscinnosci.
Chmury straszą gradem i rychłym rozstaniem.
Zamiast dobroci rozsiadło się złe mniemanie.
Stoły od przesytu jadła polem bitwy się staną.
Bliźni odejdzie z niezabliźnioną i krwawą raną.
Wiatr rozwieje dzieje które lżejsze były sercu.
Zas burze i błyskawice widoczne są w deszczu.
Słońce nie zachodzi nad gniewem ani goryczą.
Dni wypełnione krzywdą tylko płaczem krzyczą.
Zasiądźmy do stołu i rozsmakujmy się nadzieją.
Spójrzmy w niebo, ujrzymy cuda,które istnieją.
Chleb podzielmy po równo pomiędzy braćmi.
By sielanek nie szukać posród starych basni.
'Osacza mnie zgraja.."
Osacza mnie zgraja złoczyńców.
Bez serca ,bez duszy odmieńców
Nikt dobra.nikt nadziei nie podaje
Ileż smutku i ran na ziemi zostaje.
Osacza mnie zgraja rozpustników.
Bez pokuty i wstydu grzeszników.
Trwają w pustym dostatku i żalu.
Gromadzą uciechy,których im mało
Osacza mnie zgraja niewolników.
Uwiązanych do swych srebrników
Głuchych na cudze łaknie i płacz.
Chromych by pociechę dalej niesc.
Osacza mnie zgraja nikczemników.
Ich wsród ludzi zbyt tłoczno, bez liku.
Ci nie znają powodu swego trwania.
Ci mają pyszne o sobie mniemania
Nikt nigdy..
Odkąd sięga ma pamięć odległa.
Dokąd zabierała mnie mysl uległa.
Do snu nie koiły mnie ciche dźwięki
Oczy zamykały obrazy pełne udręki
Nikt mi słów czułych nie przydawał
Nikt przy sercu nadziei nie zadawał.
Nie było żywego co by zaprowadził.
Wszelkie wyboje za mnie wygładził.
Nikt nie pochylał się do mych łkań
Nikt pierwszy nie podawał mi dłoń.
Nie zaznałem wcale dobra lichego.
Nie znam słowa ludu wdzięcznego.
Miłosc to niezdobyte,obce obszary
Przyjaźni- nie ukazano mi jej wcale.
Okruchy chleba rozdawali mi Swieci.
Bo tylko Oni moim losem przejęci.
'Daremne czekanie"
Odpocząłbys kołysany kwiatem paproci
Patrzałbys jak słońce promieniem złoci.
Wiedziałbys,że piękno jest na zawołanie
Niespełnione, tęskne, daremne, czekanie.
Gnałbys pod wiatr z koroną na czele głowy.
Płynąłbys jak galeon do abordażu gotowy.
Czułbys moc w żaglach,nad falą panowanie
Niespełnione, tęskne, daremne, czekanie.
Składałbys srebrny księżyc na nieboskłonie
Swiatłe gwiazdy godne oddawałyby pokłony.
A ty miałbys sen spokojny i błogie czuwanie
Niespełnione, tęskne, daremne czekanie.
Tuliłbys sieroty,pocieszył serca zapłakanych.
Swiat cały by twą miłoscią został oczarowany.
Poznałbys,że na ziemi warte było miłowanie
Niespełnione, tęskne, daremne Twe czekanie.
'Życie daj nacieszyć'
Życie póki trwasz, daj mi Tobą się nacieszyć
Pozwól memu serca rozradować i zgrzeszyć.
Daj mi odczuwać chwile pogodne i wdzięczne.
By chciało się droga podążać wciąż i jeszcze.
By słońce oswiecało poplątane me scieżki.
By ciężar dnia minionego nie był zbyt ciężki.
Spraw aby "dzisiaj" usmiech miało życzliwy.
I by człowiek ten inny wiódł żywot poczciwy.
Rozdaj biednym dobra zbędne dla bogaczy.
Zamożnym rzuć to,co ubogim nic nie znaczy.
Płaczącym otrzyj łzy i utul ich dusze zbolałe.
Aby niebiosa okrywały swiata istnienia całe.
Bo mrok i brak nadziei zostaną pochowane.
Ci co opłakują swoje istnienie dzis pokonane.
Z tych gorzkich łez wyrosną bukiety okazałe.
Co ozdobią krajobrazy na zawsze wspaniałe
"Sztuczne święta"
Sztuczne wyrastają bałwany i sztuczna choinka,
sztuczny też ogień wybucha z chat i kominka.
Nieszczere i ty mój znajomy składasz życzenia,
świadczysz pomoc w upozorowanych minach.
Nostalgia darzysz starą wiarę, co przeminęła,
dawną nadzieję co uskrzydlała i też pofrunęła.
Minioną dobroć co karmiła cię naturą czystą
wspominasz tęskną melodię i gwiazdę mglistą..
Coraz mniej nas i święta stały się coraz starsze,
samotność wsród ludzi igra pieśnią na wietrze.
I nie ma miejsca dla Ciebie i dziś w gospodach,
zatwardziałe serca ludu przyjęły twarz Heroda.
Bez refleksji rozsyłasz nietrafione dary i prezenty,
I śmieszny Mikołaj z workiem przestał być swięty.
Podziel się opłatkiem z głupim, biednym i bogatym.
nie spisuj innego człowieka na śmierć i na straty.
'Żywy Aniele"
Aniele żywy co sławisz żywota dwa tuziny.
Ty oswietlasz najciemniejsze me godziny.
Co dobrocią przebaczasz cudze przewiny.
Ty masz serce przeczyste jak u dzieciny.
Nie ma nad Tobą bardziej prawego ludu.
Ciebie skrzydła białe unoszą bez trudu,
Do Ciebie usmiechaja się polne kwiaty.
Dla Ciebie spiewają wierne psy kudłate.
Tys przeznaczona do wyżyn niepojętych.
Twa gwiazda niebieska mieni diamentem.
Tobie księżyc zamawia najwyższe trele.
Aby każde istnienie było Ci przyjacielem
Ty przemieniasz rozpacz staruszki słabej.
Sprawiasz, że jej oddech cieszy ją dalej.
Ja niegodna jestem aby się z Tobą bratać.
Niegodna by wkradać się do Twego swiata.
'Nie trwoń czasu "
Nie zatrzymasz czasu, bezpowrotnie trwonionego
Nie powrócisz do lata najpiękniejszego i minionego.
Do tego co przebyło i co jak lekki wiatr w dal odeszło.
Nie znasz tego słowika co nucił i słońca co wzeszło.
Nie trwoń darowanych Ci godzin; cennych i lekkich.
tych minut błogich i tych słów rzuconych cierpkich.
Czyny zwykłe i mysli własne miej godne i szczodre.
Warte wspomnień;utkwione w duszy, ckliwe i dobre.
Nie zawstydzaj siebie na okrutnie wartką starosc.
Bo sumienie wypomina tę najskrytszą marnosc
Trwaj Ty skromnie, i w beznadziei nadzieję miej.
Bez strachu pożegnaj cichy odchodzący dzień.
Czas gna żwawiej niż tęczą ustrojone zorze
Noc wczorajsza zeszła po ciemnym dworze.
Nie odbieraj oddechu, z uczuciem pokonanym.
W podróż nie wybieraj się nieprzygotowanym
" Po łąkach niebiańskich"
Po łąkach niebiańskich wznosić się będziemy.
Wytwornie przystrojone, swietych rozbawimy
Piesni chóralne weselne, wybrzmią wyborne.
Owoce przepyszne kłaniać się będą pokorne.
Tam nie dosięgną nas wcale bóle i rozpacze
Nie zaznamy co nędza, szyderstwa i płacze.
Strach, męki i poniżenia na zawsze odejdą.
Przekleństwa i klątwy tam do nas nie wejdą.
Za los co nie chciał nam żywym sprzyjać.
W rajskich polach złoto możemy hodować
Zamiast potu i udręki poniesiemy storczyki.
Dla nas rozbłysną srebrem gwiazd strumyki.
"Pozwólcie żyć.."
Niech nam życie niesie sens.
i tka nadzieje w duszy taniec.
Zycie snuj melodię sercu miłą.
Spiewaj piesń dla duszy żarliwą,
Niechaj inni co na codzień płaczą.
Upajajac się zrozumieniem znaczą
Niech Twe słowo dobywa się z tęcz.
W mysli zas niech drga twa piesn.
Piesn co przewyzszy kazdy znój.
Co niesie nadzieje gdy trwa ból.
Niech uleczy głebokie rany i pył.
Zamieniajac cierpienie w Hymn
"Zamiast serca głaz..:
W piersi twej zamiast serca bije głaz.
Wyhodowany w gniewnej tętnicy wrak.
Pod pachą tętni kamień, co gniew toczy.
Zawisc i obłuda zła wygląda z twych oczu.
Gdzie twój dawny usmiech, gdzie ta iskra?
Co znaczyła, że nadchodzisz, jestes tam.
Gdzie ta dobroc co zdobiła duszę niegdys?
Gdzie pogoda co zwiastowała że wierzysz?
Żałobę noszę po smierci Twojej łaskawosci.
Milczę wymownie za rozrost Twej podłosci.
Bije się w serce swoje za twoje przykrosci.
jak smakuje życie Twe zatopione w złosci?
-dedykacja dla tesciowej mej 07,03 2017
"Nie mam nic"
Nie mam nic, prócz mysli, cierpkich wspomnień
Nie zawieram nic prócz zranień, gorzkich korzeń.
Nie noszę nic co by znaczyło, że zdobyłem sam.
Nie zaszczycę się przed nikim,że to moje i dam.
Godzę, się z losem za to że tam smutno trwam.
Godzę się, że tym ze litoscią lichą po cichu gram.
Podaruj mi szczescie co wyzwoli, uleczy i scali.
Podaruj mi miłosc tak piękną jak tamta w oddali.
Uracz mnie pięknem, niedostępnym złym ludom.
Spraw bym nie żałował i okrył się niegdys chlubą.
Spraw proszę bym mądre i przydatne wiódł dni.
Proszę aby choć czasem słońce poswieciło mi.
"Nie odejdę"
Nie odejdę, a na wieki pozostanę.
Twym przeznaczeniem się stanę.
Twoimi myslami karmić się będę.
Twe złote serce wytrwalę,zdobędę.
Płacz zmieni się w wdzięcznosc.
Smiech zasiądzie na wyłącznosc.
Odejdziemy gdzie smierc nie sięga.
Gdzie bezkres z narodzinami zbiega.
Spotkamy się wypoczęci, wystrojeni.
Zatańczymy, utuleni wolni, wyzwoleni.
Zaspiewamy hymny najprzedniejsze.
Tam przypadnie nam miejsce pierwsze.
"Cieszmy się tym co mamy"
Radujmy się z tego póki do nas należy
Przyjdą bowiem czasy należy wierzyć.
Wszystko to kiedyś przeminie, odejdzie.
Nowe istnienia przejmą, Twe nie będzie
To co dawało Ci rozkosz największą
Inni wymienią, Twe dobra ośmieszą.
Z pustymi rękoma pozostaniesz sam.
Przywykły do licznie zadanych Ci ran.
Póki oddychasz, brniesz żywy po ziemi.
Podziwiaj wyżyny,góry dotknij lasu,zieleni.
Miłuj sercem całym niewinne stworzenia.
Tylko one przetrwają wszelkie zdarzenia.
"Weselne dzwony'
Niech już wybrzmią weselne dzwony.
Niechaj Jezus Chrystus pochwalony.
Przy ołtarzu wiernie trwa narzeczony.
Co dekadę uchylał się od ślubu i żony.
Tłum gości zadziwia nie młoda panna.
Z żółtawego welonu wyłania się Anna.
Tę ślubną kreację, mozołem tkały mole.
By oczu zrąb czasu skrywały niedole
Dla Was zakwitły wzruszone piwonie.
Tęczą blasku złączono Wasze dłonie
Byś Ty doczekał się chwili natchnionej.
Tęsknotą i cichym czekaniem okupionej.
Niech brzmią Ci wesoło dzwony Anioła.
Modły zanosi Patron w nawie Kościoła.
Niech dusze dwie przejęte zaślubinami.
Ścielą różane ścieżki, co przed wami.
Malują się baśniowe pejzaże wyśnione.
Melodią uderzeń,drgań serc mierzone.
Niechaj wcielenia ze sobą połączone.
Weselą po wsze czasy zjednoczone.
"Stworzenia wybrane- surfinie"
Wychwalają Waszą zacność wybrane stworzenia;.
Słowiki co ofiarują Wam swe trele, sowy wyjrzenia.
Ciche, skromne skrywacie czar swój w cieniu drzewa.
Nie chełpicie się wybraństwem podarowanym z Nieba.
Nie pysznicie się, choć sławy więcej znacie niż petunie.
W słońcu czarujecie,blaskiem nocą i rozkwitem południe
Gdyby Wasze misterne kielichy wy
Dodaj komentarz